27 sierpnia 2018

Wolność

Macie czasem tak,  że nic wam się nie chce, leżycie w łóżku i nagle podchodzi do Was pies, pełen radości? Zaraża Was pozytywną energią i czujecie chęć by wstać i pójść na spacer? W Daisy uwielbiam to, że motywuje mnie jak nikt inny. Nawet jak mam strasznego lenia, potrafi postawić mnie na nogi i zachęcić do spaceru. Jest to nasza ulubiona aktywność. Po prostu wyjść z domu i iść przed siebie, chwilowo zapominając o problemach. Najlepiej czujemy się w lesie, zarówno ja jak i Daisy. Możemy poczuć tam wolność i się zrelaksować. Nie ma nic lepszego niż obserwowanie psa szczęśliwie hasającego po lesie, obwąchującego każdy krzak i wypatrującego wiewiórek. To dobry czas aby się wyciszyć, przemyśleć coś lub po prostu żyć i cieszyć się z chwili. Czasem też lepiej odpuścić sobie na spacerze trening czy jakie kolwiek wymagania wobec psa, lepiej dać mu spokój i możliwość zajęcia się swoimi sprawami.


Często ciagle czegoś chcemy od psa, ciagłe komendy i polecenia. W końcu zauważamy, że nasz pies chodzi jak robot, czując nieprzerwaną presję, że zaraz coś będziemy od niego chcieli. Nie chodzi mi tutaj, że treningi z psem są złe, ale nie wymagajmy od niego bez przerwy i dajmy psu być psem. Dajmy mu w spokoju spać, nie zwracając na niego uwagi.


Jeśli chodzi o nas, Daisy ma dużo swobody. Treningi mamy maksymalnie trzy razy w tygodniu i codziennie lub co dwa długi, kilkugodzinny spacer. Wtedy jedyne co od niej oczekuję to trzymanie się blisko mnie i odwołanie w razie potrzeby, często też chwilowe zapozowaniu do zdjęcia, za które dostanie nagrodę i może spowrotem biegać tam gdzie chce. Dobrze jest oddzielić pracę od przyjemności.

To chyba pierwszy post, który pisałam tyle czasu. Wylałam swoją wenę i przemyślenia i tak on powstał. Nie jest do końca spójny i chyba trochę odeszłam od tematu, ale mimo wszystko czuję w nim przesłanie ;P Pytanie czy Wy czujecie?

Pozdrawiamy N&D&D

20 sierpnia 2018

Psia szafa #2 Zabawki i pozostałe akcesoria

Dziś przychodzę do Was z drugą częścią psiej szafy, w której opiszę Wam nasze zabawki i inne akcesoria np. do pielęgnacji. Tak jak w pierwszej części, zachęcam do pisania, czego chętnie przeczytalibyście recenzję

Zabawki



1. Mata węchowa - jest bardzo gęsta i fajnie nam się sprawdza. Czasem nawet Diesel z niej korzysta :D

2. Mata węchowa - to są dwie maty, ale z jednej wycieraczki. Trochę rzadziej z niej korzystamy, ponieważ nie jest tak gęsta jak poprzednia i zbieram polar na nią. 

3 i 4. Szarpaki polarowe - na zdjęciu nie widać jaki mają piękny, wrzosowy kolor. Są bardzo długie, jeden z nich ma około 70 cm + to że podczas zabawy jeszcze się rozciągnęły.

5. Piłka na sznurku ActivPet - po drugiej zabawię piłka się rozerwała, ale i tak czasem biorę ją nad wodę, bo fajnie się unosi.

6. Szarpak z liny HM - miałam jeszcze niebieski, ale się zgubił. Dobrze się sprawdza i nie boję się, że go pobrudzę.

7. Chuckit Ultra Ball - czyli piłka i szarpak w jednym. Niestety taśma nie jest zbyt wygodna, ale mi to nie przeszkadza. Minusem jest, że piłka nie pływa.

8. Szarpak Dog's Craft Hoko Fur Firework - ulubiony szarpak Daisy, wygrywa nawet z owcą. Nie wypada z niego futro a lekki amortyzator daje radę. 

9. Szarpak z owcy Sirius Bungee - jak widać na zdjęciu futra na początku jest już bardzo mało a na środku jest dziura, gdzie widać skórę. Amorek po roku jest dalej tak samo mocny. Diesel również za nim szaleje.

10 i 11. Mopy - zwykłe z Kaufladna, fajnie sprawdzają się jako mata węchowa. Daisy ładnie się nimi szarpie. 

12. JWPet Hol-EE Cuz Ball - jedyna nasza zabawka z piszczałką. Odbija się nieregularnie i nakręca Daisy do aportuwania. 

13. Chuckit Ultra Squeaker Ball - piszczałka padła dość szybko, ale mi na niej nie zależało. Ulubiona zabawka Daisy, przebija wszystko. 

14. Chuckit Max Glow - intensywnie świeci i często towarzyszy nam podczas wieczornych spacerów. Jej śliskość jeszcze bardziej nakręca sukę. 

15. Liker - najlepsza wodna zabawka. Przeżyła już dwa sezony. Doczepiłam do piłki sznurek, dzięki czemu lata jeszcze dalej. 

16. Piłka Sumplast - kiedyś robiła szał, teraz Daisy na nią nie zwraca uwagi, dlatego pojedzie do schroniska (piłka ;p) razem z innymi rzeczami. 

17. Piłka spiralna Sumplast - zaś ta, idealnie sprawdza się jako kula smakula. 

18. Ringo NN - jedna z pierwszych zabawek Daisy. Przeleżał bardzo długo na ogrodzie, przez co zżółknął i stracił zapach. Daisy nigdy nie zwracała szczególnie na niego uwagi. 

19. Piłka z kolcami - tak naprawdę jest to piłka rehabilitacyjna ale dałam ją Daisy, teraz leży w pudełku. 

20. Kanapka z chińczyka - wycięłam z jednej strony dziurę i chciałam zobaczyć czy Daisy zainteresuje się kongiem. Do teraz przydaje się przy zabawach węchowych. 

21. Piłka ze sznura - jedno ramię już się urwało. Kiedyś Daisy się nią bawiła, teraz prawdopodobnie pójdzie do psa mojej babci. 

22. Ażurka Sumplast - chciałam zobaczyć czy Daisy będzie bawić się oryginalną i bardzo jej się spodobała. Teraz już jest zmęczona życiem. Na blogu jest recenzja. 

23. JWPet Hol-EE Roller - zastępczyni tej z Sumplasta. Jest szał tak jak z poprzedniczką. 

24. Piłki tenisowe - część jest jeszcze na ogrodzie. Służą nam nad wodą do dalekich rzutów, kiedy boję się o Likera.

                           
Inne



1. Nerka z Biedronki - używana bardzo często. Jest uniwersalna i mega pakowna. Mieści 5 zabawek i dużo smakołyków. Doczepiona do niej przypinka z Łapeczkowo.

2. Saszetka na smakołyki Trixie Activity Bag - używam, kiedy nie mogę wziąć tej dużej. Recenzja jest na blogu.

3. Woreczki na odchody - kiedyś pachniały. Były dołączone do łopatki. 

4. Miska sylikonowa Trixie - denerwowały mnie już przeciekające bidony, więc spróbowałam z miską i jest o wiele lepiej. 

5. Obroża na pchły i kleszcze Foresto - u nas świetnie się sprawdza i jest to nasza któraś z kolei obroża. Nie muszę martwić się o pasożyty. 

6. Szampon do czarnej sierści Francodex - jest bardzo wydajny, a po kąpieli Daisy ma tak miękkie futerko jak królik. Niedługo kupuję kolejną butelkę. 

7 i 8. Pasta i szczoteczka do zębów Trixie - recenzja także jest na blogu. Zestaw doprowadza Daisy uzębienie do dobrego stanu. 

9. Woreczki - zawsze mam przy sobie rolkę, co tu więcej mówić :P

10. Kliker Trixie - nie wiem czy bez niego nauczyłabym Daisy tyle sztuczek. Służy mi także przy nauce innych psów.

11. Światełka - czyli gumowe pierścionki dla dzieci, przez które zrobił się szał i cała ekipa osiedlowa przyczepiała je swoim psom podczas wieczornych spacerów. Niestety teraz ich już nie ma, więc to są moje ostatki. 

12. Szczypce do wyciągania kleszczy - często przydają się nie tylko Daisy, ale innym zwierzętom. 

13. Mała saszetka na smakołyki - zazwyczaj mam ją przy sobie, kiedy idziemy na dłuższy spacer. mieści sporą garść smaczków, kliker i gwizdek ultradźwiękowy (którego zapomniałam dać do zdjęcia)

14. Tubka na płynne nagrody - wygrana w konkursie u Piesologii. Przez problematyczne napełnianie i czyszczenie jej jest rzadko używana. 

15. Ezzy Groom - super radzi sobie z podszerstkiem u Daisy i Diesla. Niezbędny w sezonie zmiany futra. 

16. Łopatka do zbierania psich odchodów - zabieram ją kiedy jedziemy na spacer poza miasto lub do sprzątania ogrodu. 

17. Szczotka z włosiem - zbiera sierść która pozostaje po czesaniu.

18. Grzebień dwustronny ActivPet - równie dobrze wyczesuje sierść i podszerstek.


I to były wszystkie moje rzeczy. Mam nadzieje, że wytrwaliście do samego końca i przeczytaliście obie częsci. Dzięki opisom przy akcesoriach dowiedzieliście się co sądzę na temat tych rzeczy, ale również ujawniłam trochę mojej chciejlisty. Spodziewajcie się haulu :)

Pozdrawiamy N&D&D

13 sierpnia 2018

Psia szafa #1 Akcesoria spacerowe

Kilka razy próbowałam napisać taki post, ponieważ bardzo lubię takie czytać, ale nie miałam nic ciekawego do pokazania. Teraz w końcu mam akcesoria, dzięki którym mogę kogoś zaciekawić. Drugą stroną prawdopodobnie do końca roku kolekcja mi się nie powiększy, więc nie muszę się martwić, że post będzie nieaktualny. Dodam jeszcze, że niektórych tutaj wymienionych rzeczy możecie spodziewać się recenzji. Możecie pisać co najchętniej przeczytalibyście.
Z góry przepraszam, że nie ma numerków.

Akcesoria spacerowe




1. Płaszcz przeciwdeszczowy Smartpet Softshell z Zooplusa - często przydaje nam się podczas deszczowych lub śnieżnych dni. Z góry jest pokryty softshellem, po którym woda spływa, zaś podszyty jest cienkim polarem. Nie jest ciepła ale chroni przed deszczem, a o to mi chodziło.

2. Szelki norweskie Wild Woof - recenzja jest już na blogu. Pomimo fasonu szelki wytrzymały aktywny rok, bez żadnych uszczerbków.

3. Szelki typu guard Non Stop Go Wear - mój tata zakupił mi je rok temu będąc w Norwegii. Firma zyskuje popularność w Polsce poprzez tegoroczne testy TopForDog. Akcesoria godne polecenia.

4.  Szelki Hurtta Active - bardzo fajnie nam się sprawdzają, szkoda tylko że nie można prać ich w pralce, przez to wyglądają na bardzo zużyte.

5. Szelki Hurtta Lifeguard - czyli nasz najnowszy zakup. Kolor bardzo zwraca uwagę i ładnie komponuje się w czarnej sierści Daisy. Jedyne co mi w nich przeszkadza to odstający pasek regulacji, widoczny na zdjęciu. 

6. Obroża 4cm na klamrę El Perro - odkupiona od osoby prywatnej na facebooku. Ma bardzo żywe kolory i nie łatwo ją ubrudzić pomimo miętowego koloru.

7.  Obroża 3cm martingale Super Dog Green Team - mój pierwszy martingale, w którym się zakochałam i teraz w miarę możliwości kupuję tylko takie zapięcie. Wzór marihuany przyciąga wzrok nie tylko tych młodszych ale i starszych. Przechodząc obok świadków Jechowy, usłyszałam jak mój pies może nościć takie "szatańskie wzory" :'D

8. Obroża 3cm półzacisk Super Dog Dog Crew - bardzo podoba mi się jej wzór i kolorystyka. Firma robi fajne taśmy, miękkie i grubsze, do tego duże, mocne okucia.

9. Obroża 3,5cm martingale Warsaw Dog Shake - kupiona wraz ze smyczą do kompletu. Bardzo odpowiada mi jej szerokość, nie gubi się w sierści tak jak obroże 2,5cm, których już nie kupię.

10. Obroża 2,5cm półzacisk Hauever Nadmanganian potasu - kupiona na zamówieniu grupowym ponad rok temu. Niestety szybko zaczęła zdzewieć, a farba z okuć odpryskiwać. Pomimo to, fajnie się sprawdza.

11.  Obroża 2,5cm na zatrzask Warsaw Dog Shine in lime - mam ją od roku, lecz ze względu na szerokość była używana niezbyt często, także postanowiłam dokupić smycz i teraz Daisy często ją nosi.

12. Obroża 2,5cm na zatrzask NN - niby świecąca, ale nie mam baterii. Może jak je w końcu kupię, to zaczniemy używać, ale pewnie oddam ją do schroniska. 

13. Obroża gumowa na zatrzask - oprócz zatrzasku ma jeszcze dwa kółka, dzięki którym jest jeszcze bezpieczniejsza, a jeśli zapnie się smycz na jedno kółko staje się półzaciskowa, niestety przez materiał, nie rozluźnia się. Jest idealna nad wodę (nawet pasuje do Likera) lub też podczas deszczu (zaś tu pasuje do kurtki ;P)

14. Kolczatka na skórzanym pasku - sprawdza się od czasu do czasu wraz z drugą obrożą. Przez to, że Daisy ma dość krótką szyję, rzadko używam.

15. Obroża 2cm na klamrę - pochodzi ona z czasów szczeniaczkowych, przez jej piękny chabrowy kolor nie potrafię się z nią rozstać, na szczęście El Perro ma obroże w tym kolorze :P

16. Obroża 3cm na klamrę Patento Pet Basic - służyła nam codziennie przez około 3 lata, nawet doczekała sie recenzji na blogu, ale teraz Daisy ją nosi tylko kiedy idzie z moim tatą. Rączka przez pękniętą gumę już prawie się nie wciąga do środka, ale oprócz tego dalej jest w dobrym stanie.

17. Łańcuszek zaciskowy z krótkimi ogniwami - również służy nam od kilku lat i jest jak nowy. Długo Daisy nosiła go na ogrodzie, przy którym miała przypiętą adresówkę, jednak teraz rzadziej używany.

18.  Łańcuszek - jest on po moim poprzednim psie, więc jest bardzo stary, czasem używałam go, gdy Daisy nosiła chusty lub do wody.

19.  Smycz Flexi 5m - jeśli pamiętacie, Flexi używałam bez przerwy. Teraz trochę mi się zmieniło i używam jej bardzo sporadycznie, zazwyczaj na krótkie spacery.

20. Smycz amortyzowana ActivPet - mój pierwszy amorek, na którym zaczynałam dogtrekking. Po kilku razach się rozciągnął i na razie leży, zobaczymy co z nim będzie.

21.  Linka treningowa 21m - zrobiłam ją sama za symboliczne 12 zł czyli 3 razy taniej niż gdybym chciała kupić. Miało być to 20m, ale w sklepie na rolce został ostatni metr, więc dostałam go gratis :D Czasem przydaje się kiedy nie mogę spuścić Daisy i  na tegorocznych wakacjach.

22. Smycz przepinana ~180cm - moja mama ją znalazła i mi dała. Kiedyś nam służyła, teraz sporadycznie korzysta z niej mój tata.

23. Smycz przepnana ~200cm Champion - stara, już wyblakła smycz z zoologicznego, która długo nam posłużyła. Teraz głównie chodzi na niej mój tata.

24. Smycz przepinana 240cm El Perro - szukałam wygodnej, czarnej, uniwersalnej smyczy i tak padło na nią. Jest bardo wytrzymała, a nity dodają jej fajnego efektu.

25. Smycz przepinana 200cm DogStyle - najwygodniejsza smycz jaką miałam. Pasuje do większości rzeczy, nie brudzi się, po prostu idealna. Zastanawiam się nad drugą ;p

26. Smycz miejska 180cm Warsaw Dog Shake - kupiona razem z natępnąą i obrożą do kompletu. Wiedziałam, że te kolory nie są dla nas i będzie się bardzo brudzić, ale jest piękna. No i co za problem wrzucić do pralki?

27. Smycz miejska 180cm Warsaw Dog Shine in lime - dokupiłam ją po roku do obroży w tym samym wzorze. Na razie sprawdza się super i nie pali rąk, a o to bałam się najbardziej.

28. Kaganiec fizjologiczny Chopo Owczarek belgijski/Owczarek szkocki collie - niestety kupiłam trochę za mały i Daisy nie może w nim ziewnąć, więc na przyszły rok kupuję większy. Mimo to, przydał się do nauki chodzenia w kagańcu i sucz może biegać z nim bez smyczy nie próbując go zdjąć.

29. Halter Amiplay rozmiar 3 cocker spaniel - używamy go bardzo często od ponad roku, także trochę się zużył i poluję na kolejny. Na blogu znajdziecie recenzję.

30. Pas z amortyzatorem do dogtrekkingu Trixie - jak na pierwszy pas jest okej, wytrzymuje prawie 40kg psa. Niestety jest zrobiony z gumy (?), która po czasie się rozciąga. Na wiosne planuję zakup już lepszego sprzętu.


I to na tyle jeśli chodzi o pierwszą część psiej szafy. Czy rzeczy jest dużo? Nie mnie oceniać ;D Piszcie o czym chcielibyście przeczytać więcej. 

Pozdrawiamy N&D&D



6 sierpnia 2018

Mój dziennik treningowy

Temat dzienników treningowych jest dosyć popularny. Każdy szuka swojego pomysłu, aby pasował do trybu życia. Ja szukałam bardzo długo, żaden styl mi nie pasował lub po prostu go nie rozumiałam. Inspirując się każdym po trochu stworzyłam mój indywidualny zeszyt, który prowadzę w miarę regularnie od niecałego roku. Dzięki niemu nasze treningi są bardziej zorganizowane, a tego nam było trzeba.


Okładka jest bardzo minimalistyczna. Planuje ją jakoś ozdobić ale nie mam pomysłu. Zeszyt dzieli się na dwie kategorie: teoria i praktyka, a te zaś na kolejne podkategorie. Pierwsza część jest poświęcona ogólnym informacjom treningowym.


Drugą podkategorią jest słowniczek komend i markerów. Jest to bardzo fajne rozwiązanie dzięki czemu nie mylę się z komendami. Kto używa markerów wie że są bardzo pomocne w treningach.


Kolejną zakładką jest zbiór wszystkich sztuczek, które umie Daisy. Nie wyobrażam sobie dziennika bez takiej listy. Mogę z niej wybrać sztuczki które można podszlifować albo po prostu wykonać np. podczas rozgrzewki.


Sztuczek do dopracowania i do nauczenia też nie może zabraknąć w moim dzienniku. Nie ma co się rozpisywać na ten temat, każdy wie o co chodzi.


Plan treningowy również jest bardzo ważną częścią zeszytu. Jest tam rozpisany cały przebieg, zaczynając od rozgrzewki, przez kilka sesji po rozpiskę ile ma każdy element trwać. Na początku musiałam ciągle zaglądać do zeszytu, po kilku treningach stałe elementy robię już z pamięci.


I w końcu trening właściwy. Składa się on z tabel podzielonych na kilka kategori. Dodatkowo jest na górze data z dniem tygodnia i poziomem skupienia Daisy podczas treningu. Dzięki całemu temu schematowi mam możliwość porównania treningu z poprzednim i wiem co następnym razem poprawić.


Także tak wyglada moje planowanie jak i przebieg treningu. Dużo osób prowadzi taki dziennik w formie miesięcznych tabel. Niestety taka forma jest nie dla mnie, nawet gdybym chciała nie ogarniam tego. Próbowałam, czytałam, jednak postawiłam na swój styl. Poza tym żyjemy na dużym spontanie i plany zmieniają mi się co chwilę, więc chcąc nie chcąc treningi nie są regularne. Pomimo tego widze duże postępy w pracy z Daisy.

A Wy, prowadzicie dzienniki treningowe? Macie jakiś własny styl pisania?

Pozdrawiamy N&D&D