22 października 2018

Co mnie denerwuje na spacerach?

Post będzie dotyczył głównie ludzi z psami spotykanych na spacerach. Idąc ulicą z psem lub sama spotykam co krok ludzi, przez których gotuje się w środku. Gdybym nie weszła w psi światek, pewnie nigdy nie zwróciłabym uwagi na te typy a moje nerwy byłyby oszczędzone.
* Ułożenie typów jest przypadkowe

1. Dama z joreczkiem - napewno kojarzycie panie, najczęściej 50+ z jorkiem czy innym szicu. Piesek  zazwyczaj na flexi, rozpieszczony i gruby jak beczka. Kiedy na choryzoncie pojawi się duży pies, dama niezwłocznie bierze swoje „dziecko” na rączki i ucieka jak najdalej od (na pewno) groźnego psa. Szkoda, że praktycznie zawsze to ich pupilek szczeka i rwie się jak dziki.

2. Kolczatki, kagańce weterynaryjne, szelki typu step-in - ten przypadek widze najczęściej na ulicach i aż się smutno robi. Najgorsze jest to że takim ludziom nie da się wytłumaczyć żeby nie ubierali swoim psom tego typu rzeczy. A co się słyszy od takich ludzi? „On musi mieć kolczatkę, bo ciągnie/ jest agresywny” Szdoda tylko, ze kolczatka w tym nie pomaga, a tylko pogłębia problem. Kolczatka to chwilowe pójście na łatwiznę zamiast nauczenia psa chodzić na luźniej smyczy, ale przecież nie ma na to czasu. Widzę też psy na kolcach, które idą spokojnie przy nodze, nie reagują na inne psy wiec po co? Kolczatkę sama mam i czasem używam, ale mam pojęcie jak to robić bezpiecznie. Co do kagańców weterynaryjnych, wiadomo, ze pies nie potrafi ziajać, cały przez to jest ze śliny i może dostać udaru, ale „pani z zoologicznego poleciła” - takie osoby nie powinny pracować w takich sklepach jeśli nie posiadają nawet podstawowej wiedzy. Szelki step-in są dość częstym widokiem na ulicach, bardzo popularne w sklepach zoologicznych, ale niestety jakie nie zdrowe. Siła nie rozkłada się równomiernie na ciele psa ( tak jak np w guardach) tylko obciąża kręgosłup, do tego blokuje łopatki. Najgorzej kiedy zakładane są szczeniakom, bo mogą powodować w późniejszych latach wady kręgosłupa.



3. Zostawianie psa pod sklepem - albo idzie się na zakupy albo z psem na spacer, ale przecież „pójdę do sklepu a pies przynajmniej się przejdzie i załatwi”. Zostawiajac psa można go narazić na stres, może ktoś go ukraść, może zaatakować go inny pies, a nasz, przypięty do barierki nie zdoła się obronić i wiele innych sytuacji, ale zostawienie psa pod sklepem jest niezgodne z prawem i grozi mandatem. Na szczęście coraz więcej sklepów zezwala na wprowadzenie psa do środka.




4. „To lablador?” - rozumiem, ze ktoś na rasach może się nie znać, ale są osoby które na siłę próbują zgadnąć rasę naszego psa lub nam ją wmówić. Osoby te uważają się za specjalistów i królów kynologii, tyle że mylą rasy i nazwy. Każdy mały, włochaty to shih tzu, a duży, czarny to labrador, oczywiście kalecząc nazwy jak tylko się da.

5. Sterotypowcy - czyli typ który denerwuje mnie chyba najbardziej a najgorsze jest to, że zalicza się do nich mój tata. Kastracja - „w życiu nie pozbawie mojego Rokiego męskości”, BARF- pies będzie agresywny i dziki”, „suka powinna mieć przynajmniej raz w życiu młode”, czarny pies/ czarne podniebienie - „napewno agresywny!”, klatka dla psa - „nie będę trzymać psa w klatce, to dla niego wiezienie” i wiele innych. Przez te wszystkie przeszłam przez tatę i przez niektóre przechodzę (jeszcze 2 lata 😁) Najgorsze jest to, ze takim ludziom nie wytłumaczysz, bo oni wiedza lepiej.

Chyba każdy z Was spotkał się z tymi typami. Ta piątka denerwuję mnie najbardziej, ale przykładów jest o wiele więcej. Piszcie w komentarzach jakie typy Wam podnoszą ciśnienie! 

*wszystkie zdjęcia pochodzą z Google Grafika.

Pozdrawiamy N&D&D