1 stycznia 2019

Podsumowanie roku 2018

Na 2018 rok nie miałam żadnych planów ani postanowień, chciałam tylko aby ten rok był po prosu lepszy od poprzedniego. Moje życie odkąd mam Daisy jest bardzo spontaniczne i wiem, że nie mogę nastawiać się na coś w stu procentach, dlatego też nic sobie nie postanowiłam.




Początek 2018 zapowiadał się na nieciekawy. Było zimno toteż nie było za wiele długich spacerów. W tym czasie dużo leżeliśmy pod kołdrą, organizowałam Daisy zabawy węchowe i uczyłyśmy się nowych sztuczek. Lenistwo skończyło się dopiero w lutym, kiedy zaczęłyśmy wychodzić na dłuższe spacery. Już na pierwszym z nich Daisy pierwszy raz w życiu rozwaliła sobie poważnie łapę, na szczęście dosyć szybko się zagoiła.
Przez dwa miesiące nic specjalnego się nie działo, nasze życie opierało się na chodzeniu po lesie i łąkach, spaniu i sztuczkowaniu.



Dopiero w kwietniu zaczęłyśmy sezon aktywności. Wróciłyśmy do pływania i dogtrekkingu. W maju z moim tatą poszłyśmy na naszą najdłuższą pieszą wycieczkę. Byliśmy w dalszych dzielnicach mojego miasta, zaszliśmy do Katowic, a później do domu. Przy okazji wstąpiliśmy do mamy Daisy, ale suki niestety za sobą nie przepadają i Fiona nie chciała podejść.



Potem przez cały maj, czerwiec i trochę wakacji chodziłyśmy wieczorami z moją mamą na dogtrekking po okolicy. W maju również odwiedziliśmy Park Śląski, wstąpiliśmy na psi wybieg, niestety Daisy nie miała ochoty bawić się z kolegą, więc poszliśmy na zdjęcia. Nie byliśmy tam jednak długo, bo złapała nas burza.



Od maja chodzimy też za spacery z buldogiem francuskim Paco mojej sąsiadki. Pieski super się razem dogadują. Paca uczę też różnych sztuczek.
W czerwcu zaczęłam uprawiać z Daisy canicross i powolutku idziemy w dobrym kierunku, już zaopatrzyłam się w lepszy sprzęt do tego sportu.



Na początku lipca poprawiliśmy relacje Daisy i Diesla i jest o wiele lepiej. Już nie gonią się bez przerwy po całym domu tylko potrafią obok siebie spać. 08 lipca pojechaliśmy drugi już raz do Ustronia Górskiego odwiedzić moich dziadków i Holly, którzy byli tam w sanatorium.



 Potem przez prawie cały miesiąc skupiliśmy się na wodowaniu, bo to najlepszy sposób na odchudzenie Daisy. 28 lipca wyjechaliśmy na tydzień w góry. I to był przełom, bo pierwszy raz wzięliśmy ze sobą psa na dłużej niż jeden dzień. Co do obu wyjazdów nie będę się rozpisywać, bo wszystko jest w podsumowaniu wakacji.



Po powrocie z gór, spacerując po lesie, znalazłam poroże jelenia, które Daisy ma gdzieś do teraz. W tym czasie mój tata, głaszcząc sukę, wyczuł guzka, który okazał się nowotworem gruczołu mlekowego. I tak 01 października Daisy miała operację wycięcia guza, kastrację, mastektomię i usunięcie przepukliny. Bez większych komplikacji, po ponad dwóch tygodniach Daisy zaczęła wracać do zdrowia.

31 października przyprowadziłam Daisy do szkoły, gdzie bardzo zaskoczyła mnie swoim grzecznym zachowaniem. Została wygłaskana za wszystkie czasy i wykonała wszystkie sztuczki o jakie ją poproszono. Spokojne leżała przy mnie na lekcjach lub spacerowała po klasie.



18 listopada pojechałyśmy na Psim Targiem do Katowic. Przyznam, że obawiałam się zachowania Daisy, było tam bardzo dużo psów, ludzi, a to wszystko w zamkniętej hali. Ku mojemu zdziwieniu, sucz była przyjazna do wszystkich psów, nie była konfliktowa do nich. Za to ja obkupiłam się, poznałam osobiście kilku internetowych znajomych i zobaczyłam na żywo psie gwiazdy ;D Niestety Daisy chyba nie spodobała się fotografom, bo chodź robili jej zdjęcia, żadnego z nią nie dodali (jedynie jak była na drugim planie). Za to wystąpiłyśmy w wywiadzie dla TVS.

Tydzień później wybrałyśmy się na spacer z Justyną i Suzy. Bałam się trochę o zachowanie Daisy ze względu na fakt, że od dłuższego czasu nie bawiła się z obcym psem. Na szczęście obeszło się bez zgrzytów i suka cały czas zachęcała Suzy do zabawy. Na spacerze przeszłyśmy około 7 km, dziewczyny miały czas na zabawę i bieganie po łąkach, trochę też posztuczkowałyśmy i zrobiłyśmy fotki. Kiedy zrobiło się już ciemno, rozeszłyśmy się do domów.


fot. Justyna Urban

16 grudnia spotkałyśmy się z nowym kolegą Daisy Pimpkiem. Suka dość dobrze zareagowała na niego i fajnie się razem bawili. Jak to Daisy przy zabawie pysk jej się nie zamykał, ciągle warczała na Pimpka, a ten zaczepiał ją. W Daisy nie było ani grama agresji, pomimo, że bullik ją przewrócił, ta nie rzuciła się na niego, a takie zdarzenia miały miejsce kiedy Dai miała jeszcze stały kontakt z psami. Niestety zdjęcia powychodziły zamazane, bo ciężko było uchwycić tych wariatów ;D


Jestem z niej bardzo dumna, bo przez prawie dwuletnią przerwę od zabaw z psami, nie stała się agresywniejsza, a nawet bardziej przyjazna. W tamtym roku i na początku tego, kiedy przyjeżdżaliśmy na wybiegi dla psów do sąsiednich miast, Daisy zamiast się bawić odganiała psy, kładła się pod ławką lub wolała zabawę ze mną. Mimo braku jakichkolwiek ćwiczeń pod koniec tego roku wszystko zmieniło się na lepsze. 

W okresie świątecznym w końcu spełniłam swoje marzenie, bo kupiłam lustrzankę. Miała dołączyć do mnie już dwa lata temu, ale koniec końców zapracowałam sobie na nią dopiero teraz. Niestety nie było okazji na żadne fotki, ale od nowego roku wreszcie blog i instagram będzie wyglądał o wiele lepiej. 
Za to Daisy i Diesel pod choinkę dostali smakołyki i gryzaki.


W Sylwestra, czyli jednocześnie w piąte urodziny Daisy, spędziłyśmy w domu, same. Tak się złożyło, że ja nigdzie nie szłam i zostałam ze zwierzątkami w domu. W tym czasie pouczyłyśmy się z Daisy sztuczek, wieczorem wyszłyśmy na spacerek, gdzie pewne państwo, chociaż widzieli, że idę z psem, odpalili petardy prosto przez pyskiem Dezika, sucz się trochę wystraszyła, ale kiedy wyszłam z nią o północy jak za starych czasów było o wiele lepiej i praktycznie w ogóle się nie bała. Po kilku minutach wróciłyśmy do domu i Daisy wraz z Dieslem poszła spać. 

I tak zakończył się nasz jak na razie najlepszy rok 2018. Zwłaszcza w drugiej połowie roku dużo się wydarzyło. Teraz na nadchodzący 2019 mam dużo planów: wyjazdy, spotkania, wydarzenia, zakupy. Wszystko to, możecie zobaczyć na bieżąco na instagramie, a z jakiś ciekawszych wyjazdów może pojawi się tu notka. 

A Wam życzę udanego i szczęśliwego roku 2019! 

Pozdrawiamy N&D&D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz